W skład cyklu OET w tym roku wchodziły 3 imprezy: Goralman Triathlon, Volkswagen Slovakia Oravaman oraz Janosik Slovak Xtreme Triathlon.

Pierwszymi zawodami był rozegrany 27 maja 2017 Goralman Triathlon. Dystans zbliżony do połówki Ironmana, ale w górskich warunkach, z łącznymi przewyższeniami 2200 metrów. Start pływania i strefa zmian T1 w Nemestowie na Słowacji, pływanie w Jeziorze Orawskim. Etap rowerowy pomiędzy Nemestowem i Chatą Slana Voda z dwoma podjazdami o nachyleniu 12 i 15 %. Bieg bardzo wymagający, górski półmaraton z 1400 metrów przewyższenia, ze sławną Percią Akademików z klamrami i łańcuchami przez szczyt Babiej Góry i zbiegiem do Slanej Vody. Darek Górka, jeden z naszych teamowych finisherów: Śmiało można powiedzieć, że pogoda na start była wymarzona. Słoneczny wiosenny dzień, temperatura w okolicach 21 st.C, czego chcieć więcej? No właśnie. Można chcieć cieplejszej wody. Górskie strumienie zasilające Zalew Orawski ostudziły zapał zawodników i organizatorów, tym samym część pływacka ze względu na temperaturę wody została skrócona o połowę. Po wszystkim siedząc na mecie i wygrzewając się w promieniach słońca doszliśmy do wniosku, że niepotrzebnie. Woda nie była aż tak zimna, a krótki odcinek pływacki stracił znaczenie w całych zawodach mając niewielki wpływ na wynik. Część rowerowa bardzo przyjemna i ciekawa, zapadł mi w pamięć zwłaszcza drewniany mostek na końcu stromego zjazdu o nachyleniu 17%, którego ofiar ze względu na brak deszczu nie było w tym roku zbyt dużo ;). Bieg to zdecydowanie najbardziej wymagająca część zawodów – dała w kość nam wszystkim, zwłaszcza strome podejścia na Małą Babią i potem wspinaczka Percią Akademików. Tutaj ja jednak czułem się świetnie, bieganie po górach w tym sezonie to moja mocna strona. Trasa mocno zabezpieczona zarówno po polskiej jak i słowackiej stronie przez Horską Służbę i GOPR - super. Nie oznaczało to, że nie można było sobie zrobić krzywdy, ale zawsze miał kto przytulić nieboraka :). A na mecie boczek, kapelusze i śliwowica, hej.


Volkswagen Slovakia Oravaman rozegrano w lipcu 2017. Do wyboru były dwa dystanse: Oravaman 2-90-21 z 3300 m przewyższenia oraz Oravaman Short 1-37-14 z 1500 m przewyższenia. Start części pływackiej i strefa zmian T1 w Liptowskiej Sielnicy, pływanie w wodach Liptowskiej Mary. Wymagająca trasa rowerowa w rejonie Zuberca i Oravic, u podnóża Zachodnich Tatr, podjazdy i zjazdy o nachyleniu do nawet 14 %. Na dłuższym dystansie do pokonania 90 km ( z 2300 metrów w pionie), na krótszym 37 km (z 1200 metrów w pionie). Bieg ze strefy zmian w Tatliakowej Chacie, po Tatrach Zachodnich. Na dłuższym dystansie do pokonania 21 km z 1000 metrów przewyższenia z wbiegiem na Rakoń, na dystansie Short pętla krótsza -14 km z 300 m w górę. W końcówce zbieg do mety w Zubercu. Piotr Pisarek, w tym roku ukończył zawody po raz trzeci: Oravaman to zawody w wysokich górach z bardzo zmienną pogodą. W wysokich górach w lipcu może być różnie. Dwa lata temu żar lejący się z nieba, rok temu załamanie pogodowe ze ślizgającymi się kołami w strugach deszczu na stromych podjazdach i ze zmienioną trasą biegową ze względu na 0 stopni Celsjusza na Wołowcu. W tym roku pogoda okazała się dla nas łaskawa. Nie było gorąco, niebo było mocno zachmurzone, a padać zaczęło dopiero na biegu i to po najtrudniejszym odcinku czyli zbiegu z Grzesia. Na rowerze można więc było jechać na 100% swoich możliwości, również na stromych zjazdach których nie brakowało. Padać przestało jak byłem na mecie, czyli pogoda idealna. Sportowo zgodnie z oczekiwaniami i aktualnymi możliwościami. Pływanie bez historii. Rower, jak zazwyczaj w moim przypadku najmocniejszy, ciągłe wyprzedzanie konkurentów i przebicie się do pierwszej połowy stawki. Na biegu utrzymanie pozycji. Po raz kolejny przekonałem się że nie są to łatwe zawody. Rower bardzo wymagający z końcowym wyniszczającym podjazdem. Trudny bieg po bardzo śliskiej nawierzchni z metą, którą słychać już 3km a wciąż nie widać. Wszystkie trudy jak zazwyczaj wynagrodziła mi bardzo miła atmosfera stworzona przez organizatorów oraz masa uśmiechniętych twarzy na mecie.


Ostatnimi zawodami cyklu był Janosik Slovak Xtreme Triathlon. Zawody na dystansie zbliżonym do pełnego IM rozegrane zostały w pierwszy weekend września 2017. Rywalizacja na odcinku pływackim w Jeziorze Orawskim rozpoczęła się w Nemestowie o północy, po ciemku. Etap rowerowy 180 kilometrów z przewyższeniami 2600 metrów, kilka wymagających podjazdów z nachyleniem do nawet 17 %, do świtu również w ciemnościach. Trasa wymagającego biegu na dystansie maratońskim z przewyższeniami 2600 metrów prowadziła ze strefy zmian w Terchowej przez niezwykłe tereny Parku Narodowego Mała Fatra. Nie zabrakło przebiegu przez słynne Diery Janosikowe, wspinaczki na skalisty Wielki Rozsutec i przejścia granią aż do szczytu Chleb, poniżej którego usytuowana była meta. Janosik to wyjątkowo trudne zawody, prawdziwe wyzwanie dla najwytrwalszych triatlonistów. Łukasz Bułka, tegoroczny finisher: Brałem udział w różnych zawodach, ale te nie mają sobie równych. Start pływania o północy z trudną nawigacją, gdzie trasę wyznaczały jedynie świetlne punkty kierunkowe oraz poświata mostu w Namestowie. Na szczęście były boje ratunkowe i fluorescencyjne elementy innych zawodników. Po 3 pętlach w wodzie zmiana dyscypliny na absolutnie klimatyczny „nocny rower”. Jadący za mną „support team” oświetlał drogę, poił, karmił, dodawał otuchy i wspierał mentalnie przez całe 186 km trasy z 9 podjazdami. Były stromizny do 17%, mokra droga, mostki, dziury w asfalcie, górskie przełęcze i wszech-otaczające ciemności. Świetny bufet, pyszne bułeczki i ciepły rosołek. Końcówka po świcie, z finałem w dolinie Terchovej, gdzie hasał Janosik. Ostatni etap to trudny górski maraton, na którym supportował mnie Arek. Strome schody, siarczyste zbiegi i punkty żywieniowe nadające cel kolejnym odcinkom. Bieg przez Janosikowe Diery pozwalał zapomnieć o narastającym zmęczeniu - bajkowe wodospady, drabinki czy klamry w skałach. Później wspinaczka na Velky Rozsutec z użyciem łańcuchów jak na „Orlej Perci”. Ostatnie kilometry w wietrze i mgle aż do wymarzonej mety pod Chlebem. Dla mnie „Janosik” był ekstremalnym wyzwaniem i spełnieniem sportowych marzeń w scenerii fantastycznych krajobrazów Orawy i Małej Fatry. Impreza na wysokim poziomie organizacyjnym, przepełniona duchem przyjacielskiej rywalizacji, „team spirit” i gry fair play.


Link do wyników http://oravaman.sk/vysledky/

Dodano: 2017-09-12

Autor: Tekst: Zbyszek Mossoczy, zdjęcia: Jozef Jurik i Robert Kovalcik

Reklama