Do naszego testu trafiły trzy urządzenia ściśle przeznaczone do wspierania triathlonu. Wszystkie są topowymi modelami doświadczonych graczy na rynku akcesoriów sportowych.


Wygląd, ekran, menu
Faktem są zdecydowanie największe rozmiary zewnętrzne Ambita oraz jego największa masa (Ambit 87 g; Fenix 82 g; 920 XT 62 g), które dają się odczuć w czasie użytkowania. Garmin 920XT jest najlżejszy, bo nie ma części metalowych. Fenix i Ambit mają metalowy pierścień wokół wyświetlacza i metalowe przyciski. W teście żaden nie okazał się nietrwały. Spora grubość Suunto przeszkadzała w szybkim zdejmowaniu pianki. Natomiast 920XT ma opcjonalne, wymienne „plecki” (Quick Release Kit), umożliwiające błyskawiczne przepięcie samego „body” z paska na kierownicę. Opaska piersiowa Suunto jest delikatniejsza i milsza w użytkowaniu, a sam czujnik pulsu znacznie mniejszy.


Dużą i praktyczną różnicą jest rodzaj ekranu. Suunto postawiło na okrągły, kwarcowy czarno-biały, zaś Garminy mają kolorowe o nazwie Chroma. Garminowskie ekrany są bardziej czytelne i w słońcu, i w słabym świetle, jednak kolory w rzeczywistości są bledsze niż prezentują to zdjęcia. W Ambicie i Fenixie możemy regulować poziom podświetlenia, w 920XT jest on stały. Okrągły kształt ekranu wymusza różną wielkość pól cyfr na wyświetlaczu. W Suunto różnica między środkowym, dużym polem z grubymi cyframi, a polami górnym i dolnym z cyframi bardzo małymi jest znaczna. W Fenixie – z ekranem podzielonym na trzy pola – ta różnica jest niewielka, ale cienkie cyfry są mniej czytelne. Najmniejsze cyfry serwuje podzielony na cztery ekran Fenixa. W tym wypadku 920XT jest nadal najbardziej czytelny.


920XT zarządzamy za pomocą 6 przycisków, Ambit i Fenix mają ich po 5. Najsympatyczniejsze w obsłudze są przyciski w 920. Obsługa Ambita wymaga najwięcej siły, a reakcja jest opóźniona. Na szczęście większością ustawień Suunto wygodnie zarządzamy z poziomu komputera oraz dedykowanej aplikacji na smartfon. Oznacza to wprawdzie niemożność wprowadzania zmian w trakcie treningu – czy będziesz je wprowadzał w biegu? W obu Garminach prawie wszystkie zmiany ustawiamy z poziomu zegarka i pewnie dlatego łatwość obsługi zegarków przemawia za Garminami. Zegarek Suunto Ambit nie komunikuje się po polsku, w przeciwieństwie do Garminów, których całe menu zegarków jest spolszczone. Suunto nie ma wibracji i wydaje cichsze dźwięki.


GPS i czas pracy
W urządzeniach możemy wprowadzić różne ustawienia, skutkujące dokładnością i długością pracy, przy czym im dłużej, tym mniej dokładnie. Gdy potrzebujemy dużej dokładności, 920XT wytrzyma 20 godzin, a Fenix i Ambit po 16 godzin ciągłej pracy. Wszystkie zapisują parametry co 1 sekundę, a Garminy dodatkowo wspomagają się satelitami systemu GLONASS (Globalnaya navigatsionnaya sputnikovaya sistema – rosyjska alternatywa dla zachodniego GPS), pracując na chipie MediaTek TM3333. Wyposażony w moduł SirfStar V Suunto szybciej łapie fixa po uruchomieniu, ale wolniej pokazuje zmiany tempa i track jest trochę mniej dokładny. Z pośrednimi parametrami Ambit i 920 będą pracowały ok. 24, a Fenix 20 godzin. Planując bardzo długie zawody, przełączamy Garminy w tryb „UltraTrac”, a Suunto w tryb „OK”. Wytrzymają odpowiednio 40 i 50 godzin. Przy czym w Suunto tryb ten słabo sprawdza się w bieganiu. Reakcja na zmianę tempa jest opóźniona o kilkanaście sekund, a track niedokładny. Ultramaraton lepiej pobiec z którymś z Garminów.


Funkcje biegowe
Obie firmy proponują taki sam zestaw funkcji podstawowych jak: czas, stoper, dystans, tempo, tętno, okrążenia, kalorie. Z Garminami parowana jest nowa opaska piersiowa HRM-Run. Wbudowano w nią czujniki dające nowe dane dynamiki biegu. Są to: rytm (inaczej kadencja) – liczba kroków na minutę, odchylenie pionowe — wysokość odbicia podczas biegu oraz mierzony w milisekundach czas kontaktu stopy z podłożem. Ambit pokazuje rytm dzięki czujnikowi wbudowanemu w zegarek i wyświetla dodatkowe ekrany, ukazujące wykresy tętna i wysokości. Wszystkie urządzenia mają wysokościomierz barometryczny, a Ambit i Fenix dodatkowo termometr. Przydatnym narzędziem w Garminach jest metronom dyktujący rytm. Możemy skonfigurować częstotliwość kroków, ilość sygnałów (np. co drugi krok) i formę komunikatu (dźwięk/wibracja).


Funkcje tri, rowerowe, pływackie i inne
W Garminach i Suunto podczas triathlonu pomiędzy dyscyplinami przełączamy się jednym przyciśnięciem guzika. Strefy zmian należy traktować jako osobną dyscyplinę, doliczając ich czasy do całości zawodów. Wychodzą ciekawe wnioski. Podstawowe funkcje rowerowe w urządzeniach są identyczne. Wszystkie mogą łączyć się z czujnikami zewnętrznymi: prędkości, kadencji czy mocy. Różnicą jest zastosowany protokół. Garmin nadal obstaje przy ANT+, natomiast Suunto przeszedł na nowoczesny Bluetooth Smart. W trybie rowerowym Garminy mają więcej funkcji, m.in. zaawansowany pomiar mocy, w tym nowe dla pedałów Vector: Torque Effectiveness (TE) i Pedal Smoothness (PS). Mamy także wsparcie dla systemu Shimano Di2. Oczywiście w urządzeniach, także na rowerze, możemy wykorzystać planowanie treningów oraz nawigację po trasie czy do punktów. Także większość funkcji pływackich we wszystkich urządzeniach jest taka sama. Ale Suunto wyróżnia się rejestracją tętna w czasie pływania. Opaska zapisuje wartości tętna do swojej pamięci i po skończonym pływaniu przesyła dane do zegarka! Nowością Garmina dla pływania są funkcje Swim Drill i Drill Log (Dziennik ćwiczeń). Jest to czasowe wyłączenie automatycznego zliczania, dzięki któremu możemy rejestrować nietypowe ćwiczenia na basenie, np. pływanie „na samych nogach”. Swim Rest Interval to nowy sposób naliczania i prezentacji przepłyniętych interwałów oraz przerw na odpoczynek w 920XT i Fenixie. Urządzenia mają automatyczne rozpoznawanie stylów pływackich, a co za tym idzie np. długości przepłyniętych basenów. Garminy radzą sobie z tym od razu, Suunto ma jednak opcję uczenia go naszego sposobu pływania i na początku użytkowania trzeba z tej możliwości skorzystać.


Przydatną, nową funkcją w 920XT są definiowalne komunikaty własne. Można ustawić, żeby zegarek przypomniał „Napij się!”. Jeżeli korzystamy z zapisu „Autookrążeń”, to możemy zdefiniować dwa wyświetlane wraz z nimi parametry. W Suunto zobaczymy wykres pułapu tlenowego, ale dopiero na komputerze. Dla wszystkich testowanych urządzeń możemy zaprogramować proste i zaawansowane interwałowe treningi własne oraz całe kalendarze treningowe. Platforma Suunto daje do wyboru znacznie więcej gotowych planów treningowych. Ale w związku z inną, bardziej apple’owską, filozofią tego urządzenia, wgrywać je, ustawiać alarmy treningowe oraz analizować wyniki treningu można dopiero na wygodnym monitorze komputera.


Garmin ma dodatkowe funkcje Virtual Pacer, Partner oraz Racer, dzięki którym możemy ścigać się z wirtualnym przeciwnikiem lub naszymi wcześniejszymi biegami. I tu dochodzimy do kolejnej różnicy mentalnej pomiędzy producentami. Suunto jest bardziej otwarte i zezwala osobom trzecim konstruować appki czy plany treningowe. Na platformie Movescount są setki, a pewnie i tysiące, użytecznych i zwariowanych rozwiązań pozwalających dodać np. wspomnianego Ghost Runnera, czy plan treningowy lub kalkulator nachylenia.


Nawigacja
Dla wszystkich urządzeń możemy stworzyć trasę, na której odbędzie się nasz trening. Funkcja nawigacji w czasie ćwiczenia jest najlepiej zrealizowana w Garminach. Widzimy i zaplanowaną drogę, i nasz ślad. Możemy przybliżać i oddalać widok trasy. Urządzenie pokazuje kierunek i odległość do celu, ostrzega nas wibracją i dźwiękiem o zejściu z trasy i podaje o ile się oddaliliśmy. W Fenixie dodatkowy ekran ze strzałką wskazuje kierunek, a w razie zejścia z kursu naprowadza na nią z powrotem. W Ambicie nawigacja realizowana jest podobnie, ale jest mniej czytelna. Fenix ma nową funkcję AutoClimb – gdy biegnąc lub jadąc na rowerze zaczynamy nabierać wysokości, urządzenie włączy nowe, zdefiniowane przez nas ekrany. Możemy na nich zobaczyć np. prędkość pionową do celu, doskonałość czy całkowite przewyższenie. Wielka szkoda, że Fenix 3 nie wyświetla już uproszczonych map wektorowych (jak Fenix 2). Kolorowy ekran byłby do tego idealny.


Analiza danych
Suunto daje znacznie głębsze możliwości analizy treningowej. Jednak realizowane są one na ekranie komputera. Garmin pozwala analizować wiele gadżetów około sportowych. Obie firmy zaimplementowały funkcje wyliczające efekt treningu oraz czas potrzebny na odpoczynek przed następnym ćwiczeniem. Urządzenia wyliczają te wartości nieomal tak samo. Garmin dodatkowo pokazuje restytucję (powrót do tętna spoczynkowego), a po rozpoczęciu kolejnego treningu ocenia jakość odpoczynku. W podsumowaniu Garminów znajdziemy także wykres obrazujący czas przebywania w poszczególnych strefach tętna. Dla biegania i jazdy na rowerze Garminy wyliczają nasz maksymalny pułap tlenowy (VO2 max). Zapisują także wszystkie nasze personalne rekordy i z osiąganych czasów treningowych przewidują wyniki, jakie powinniśmy osiągnąć w zawodach biegowych. Dla urządzeń możemy dodać także wiele innych profili aktywności sportowych. W Garminach mamy kilkanaście predefiniowanych i możemy tworzyć własne. W Suunto możemy mieć ich łącznie 10 i programując je mamy możliwość skorzystania z gotowej bazy 74 różnych sportów.


Komunikacja, witryny i aplikacje
Urządzenia komunikują się zarówno ze smartfonami jak i komputerami. Aplikacje na smartfonach to swoiste przekaźniki, a witryny służą do zapamiętywania i analizy wyników. Garmin ma Connect, a telefonowa aplikacja działa na Androidzie i iOS’ie. Dla Suunto jest Movescount, a w chwili pisania testu aplikacja smartfonowa była dostępna tylko na iPhone’y. Urządzenia komunikują się za pomocą protokołu Bluetooth. Dzięki niemu zaraz po zakończeniu treningu zegarek przesyła podsumowanie do telefonu, a ten przez sieć do witryny internetowej. Swoje aktywności możemy także przeglądać na telefonie. Garminy dodatkowo mają transmisję Wi-Fi, dzięki której także zgrywamy dane od razu do sieci. W Suunto z poziomu aplikacji możemy wprowadzać wiele zmian w ustawieniach, których nie możemy dokonać w samym zegarku. Garmin oferuje świetną funkcję Live Tracking, czyli śledzenie naszego treningu czy zawodów na żywo (przesył danych raz na 60 sek.), przez internet. Dzięki temu zarówno nasi bliscy, znajomi czy trener, mogą wiedzieć gdzie dokładnie jesteśmy i jak nam idzie. Oczywiście do działania potrzebny jest stały dostęp telefonu do internetu, a ten musimy mieć ze sobą (transfer danych to ok. 400 kB na 1 godz.). Suunto oferuje kapitalną opcję wizualizacji treningu. W czasie aktywności możemy telefonem zrobić zdjęcia lub nagrać filmiki. Po zakończeniu aplikacja stworzy animację, pokazującą na mapie gdzie byliśmy i włączy w nią dane treningowe oraz nasze zdjęcia i filmy.


Testowane zegarki spełniają funkcję coraz popularniejszych smartwatchy. Na ich ekranach zobaczymy informacje o przychodzących połączeniach telefonicznych i odczytamy SMSy, maile lub wpisy z portali społecznościowych. Fenix dodatkowo pokazuje wpisy z kalendarza oraz umożliwia sterowanie odtwarzaczem muzycznym w telefonie. Jako jedyny w przychodzących komunikatach wyświetla polskie czcionki. Urządzenia monitorują aktywność dzienną, a ostatnio tworzą też analizę snu oraz wypoczynku i jego jakości. Ambit pokazuje wykres spalonych kalorii (dzienny i tygodniowy), a także określa jednym słowem stopień aktywności. Garminy sumują kroki, liczą kalorie i przebyty dystans, przypominają o ruszaniu się, monitorują sen. Wszystkie te dane możemy później zobaczyć w serwisie Connect. Szkoda, że żadne z testowanych urządzeń nie ma budzika wybudzającego w korzystnej fazie snu. Z Garminów możemy sterować także pracą kamery Virb. Ambit3 Peak, przeznaczony także dla ludzi gór, ma alarm burzowy, który w porę ostrzeże nas o nadchodzącym załamaniu pogody. Zmianą na niekorzyść, w stosunku do poprzedników 920XT, jest niemożność doładowania tego urządzenia (np. z Battery Packa) w czasie trwania zapisu aktywności. Obie firmy zadbały o możliwość wzbogacania funkcji urządzeń. Użytkownicy mogą sami napisać program z brakującą funkcjonalnością i wgrać go do Suunto Apps oraz Garmin Connect IQ. Także sami producent tworzą też analizę snu oraz wypoczynku i jego jakości. Ambit pokazuje wykres spalonych kalorii (dzienny i tygodniowy), a także określa jednym słowem stopień aktywności. Garminy sumują kroki, liczą kalorie i przebyty dystans, przypominają o ruszaniu się, monitorują sen. Wszystkie te dane możemy później zobaczyć w serwisie Connect. Szkoda, że żadne z testowanych urządzeń nie ma budzika wybudzającego w korzystnej fazie snu. Z Garminów możemy sterować także pracą kamery Virb. Ambit3 Peak, przeznaczony także dla ludzi gór, ma alarm burzowy, który w porę ostrzeże nas o nadchodzącym załamaniu pogody. Zmianą na niekorzyść, w stosunku do poprzedników 920XT, jest niemożność doładowania tego urządzenia (np. z Battery Packa) w czasie trwania zapisu aktywności.


Obie firmy zadbały o możliwość wzbogacania funkcji urządzeń. Użytkownicy mogą sami napisać program z brakującą funkcjonalnością i wgrać go do Suunto Apps oraz Garmin Connect IQ. Także sami producenci w kolejnych wersjach oprogramowania dodają nowe funkcjonalności, stąd czasem trudno o bezpośrednie porównania. W urządzeniach Garmin możemy zmienić również wygląd ekranu zegarka, dzięki tzw. Watch Face’om (patrz str. 120). Fenix może wyświetlać zegarek zarówno w formie cyfrowej jak i wskazówkowej. Jednak to witryna Suunto oferuje więcej i bardziej przydatnych aplikacji. Serwis Movescount daje także więcej wykresów i statystyk dla samych ćwiczeń. Ciekawym rozwiązaniem jest obrazowanie na mapie intensywności treningu odpowiednim kolorem. Connect ma z kolei więcej funkcji i danych okołosportowych i fitnesowych.


Podsumowanie
Wybór tak zaawansowanego urządzenia wspierającego trening jest trudny. W przypadku testowanych zegarków ważny będzie wygląd. Wiemy to po dyskusji, jaka wybuchła w redakcji. Jedni postawią na klasyczny wygląd okrągłego zegarka Fenixa lub Ambita. Inni, szczególnie kobiety, docenią mniejszą masę i kompaktowe wymiary 920XT. Technicznie bardziej zaawansowane są Garminy. Suunto płynnie się rozwija, dzięki bardziej zaawansowanemu systemowi aplikacji.

Dodano: 2016-04-18

Autor: Tekst: Piotr Kisielewski

Tagi: zegarek

Reklama