Gościna w Bydgoszczy
Oprócz pełnego dystansu rozegrana została także tradycyjna połówka, a dzień wcześniej sprint. Wakacje powoli dobiegały końca, ale pogoda w tym roku naprawdę dopisała. Nawet plamy na słońcu poszły się schłodzić i to, jak się później okazało, był największy problem dla zawodników. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze kilkanaście tysięcy lat temu te tereny pokrywał lód.
Trasy zorganizowane w pętle, dla pełnego dystansu w wodzie 4, na rowerze 4, na biegu 6 a dla połówki odpowiednio mniej. Start o 7:00 rano w ciepłej wodzie i komfortowej temperaturze powietrza. Rower rozkręcał atmosferę. Słońce powoli przeciągało się po niebie a łaskawy lekki wiatr wraz z dystansem przybierał na sile by na końcu stać się chwilami nieznośny. Trasa biegowa została wytyczona w parku niedaleko Stadionu Zawiszy na nasze szczęście okazała się w większości zacieniona. Na bufetach kurtyny wodne i upał zmazały mi wakacyjny tatuaż syrenki, na który Pani z ręką na sercu dawała 2 tygodnie gwarancji. Tłumy kibiców i przechodniów zagrzewały do walki już i tak mocno spoconych zawodników. Po trzeciej pętli z brzuchem wypełnionym endorfinami, uszami pełnymi wsparcia i nieustanną kolką miałem wrażenie, że z tymi ludźmi wzdłuż trasy znamy się razem od lat a ci starsi nieśli mnie do chrztu. Meta przed stadionem, gdzie niestrudzony komentator witał kolejnych zawodników, a za kreską nagrody, jedzenie i piwo. W kategorii mężczyzn Mistrzem Polski został po raz kolejny Maciej Chmura z czasem 08:35:57 a wśród pań tytuł wywalczyła Olga Kowalska przekraczając linię mety po 10:01:14.
Reklama