Wstępne prognozy pogody na sobotę 18 maja zapowiadały deszcze i burze, a temperatura wody oscylowała w okolicach 14 stopni. Nie są to zachęcające warunki na rozpoczęcie sezonu triathlonowego. Jednakże mając w pamięci pierwszą jakże udaną edycję zawodów w roku 2018 postanowiłem przyjechać i nie zrezygnować ze startu. Nie będę ukrywał że świetna zeszłoroczna organizacja i urokliwe miejsce zaważyły o mojej decyzji na "tak". Poprzeczka była postawiona wysoko, ale absolutnie się nie zawiodłem. Cały dzień zawodów był słoneczny, nawet można się pokusić o stwierdzenie, że upalny. Czuło się w powietrzu wręcz wakacyjną atmosferę. Wielu kibiców całymi rodzinami przyjechało dopingować swoich zawodników. Trzeba przyznać, że infrastruktura Molo Resort Osiek, na której terenie odbywają się różne eventy, jest stworzona dla spragnionych relaksu odwiedzających. Są tu dwie dobrze prosperujące restauracje, zagospodarowana plaża, plac zabaw dla dzieci i zadbana zielona okolica. Co do samych zawodów to organizacja w tym miejscu jest na najwyższym poziomie. Osoby obsługujące w biurze zawodów uśmiechnięci i służący pomocą, nawet w trudnych sytuacjach. Liczą się bardziej ludzie niż procedury.
Trasa pływacka w tym roku została zmieniona w porównaniu z rokiem ubiegłym. Start był w innym miejscu niż meta. Dodatkowo zawodnicy zostali puszczani falami, po 250 zawodników, co rozładowało tłum w wodzie. Oczywiście jednak na tak krótkim dystansie wciąż było trochę chaosu i obijania od siebie - taki urok Tri. W ciągu tych niespełna 10 minut, ciężko było znaleźć swój rytm, szczególnie w okolicach bojek, gdzie zagęszczenie pływaków było bardzo duże. Trasa kolarska została zmieniona w porównaniu do ubiegłego roku i uważam, że na lepsze. Zamknięto ją dla ruchu samochodów i nieco skrócono - do 20 km (2 km dojazd, następnie 2 pętle po 8 km i 2 km powrót). Była wymagająca, gdyż suma przewyższeń wyniosła około 250m. Na niej szczególnie ujęły mnie widoki na Beskid Mały i Śląski po mozolnej wspinaczce i wyjechaniu na najwyższy garb w okolicy. Następnie, co oczywiste – 5 km biegu (2 pętle) po praktycznie całkiem płaskim, gładkim asfalcie malowniczo biegnącym brzegiem jeziora.
Pierwsze zawody triathlonowe w roku minęły szybko w urokliwej scenerii. A na finisherów czekała nagroda w postaci: pysznej pomidorowej i zimnego browaru.

Organizatorzy drugiego Osiek Triathlon udowadniają, że zasłużenie należy im się miejsce w poczcie najlepszych polskich zawodów triathlonowych. Słusznie przyciągają rzesze zawodowców jak i amatorów. Życzę im dalszych sukcesów w organizacji i do zobaczenia za rok. Na pewno będę!

Dodano: 2019-05-30

Reklama